2 marca 2010

Prolog

"Zaklęte  Miraże" 


Prolog

Mirazów, październik, 1918.
 
Dom Lipskiego był już pusty. Nie wiedzieć czemu Lipscy w pośpiechu opuścili swój dom. Odjechali samochodem w kierunku głównej drogi prowadzącej za miasto. Sąsiedzi niewiedzieni dlaczego tak nagle wyjechali.
Mówi się, że to z powodu dziwnego listu, który leżał na stoliku w salonie domu Lipskich. Pozostawili dom bez słowa, zakryli meble prześcieradłami i szmatami, i wyjechali. Wkrótce mieli budować nowe kamienice dla pracowników urzędu pocztowego, oraz pobliskiego komisariatu policji.
 
Warszawa, Listopad, 2007.
  Czwartek...
 
-Kochany, albo to zrobisz teraz albo dostaniesz ostatnią wypłatę, zrozumiano? - Zwrócił się kierownik Spółki Kurierskiej z o.o. do jednego z pracowników. Julek siedział za biurkiem sprawdzając zamówienia kolejnych przesyłek firmy, które miał przekazać gońcom. Ciszę przerwał kierownik.
- Panie Julek, niby nie wolno tak w firmie, ale jest przesyłka do pana, pan sam sobie ją dostarczysz.
-Rozumiem odparł. Po pięciu godzinach i trzydziestu dwóch minutach Julek czekał na windę w mrówkowcu, w którym mieszkał, w rękach trzymał list. Ktoś, kto przyjął zlecenie musiał się pomylić, data na stemplu była  sprzed wojny. Co prawda, firma istniała już pod nazwą „Regionalne przekazy pocztowe”, ale koperta, mimo, że dosyć duża nie była ani stara, ani zniszczona.
Co prawda znaczek z Dworkiem Wiadernych pod Masławicami istnieje od roku 1879, i z nieznanych przyczyn cyrylicę zastąpiono polskim alfabetem i ceną złoty sześćdziesięciu, służy w Polskiej Poczcie (która współpracuje ze Spółką Kurierską z o.o.) od początku działalności Poczty Polskiej. Pomazana klatka schodowa śmierdziała starym alkoholem, moczem i Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze, rozklekotana winda pamiętająca stan wojenny. Z charakterystycznym gwizdem mknęła z Julkiem na ósme piętro. W mieszkaniu 73, w którym mieszkał Julek było już ciemno. Być może dlatego że była godzina dziewiętnasta, a o tej porze jest ciemno. Julek włączył radio przysłuchując się informacjom.
-Minęła dziewiętnasta, wiadomości radia Sezon dziewięćdziesiąt osiem i dwa Ef Em. Wypadek autobusowy na Marszałkowskiej, centrum zablokowane przez korki… A już jutro w klubie „Serenity” o godzinie dwudziestej zagrają… Noc będzie bezchmurna, ale zimna trzy stopnie Celsjusza… Kolejna afera rządowa… pies pogryzł dziecko, amerykańscy naukowcy odkryli…
Julek otworzył kopertę. Zabawne, bo na niej też była data. Właściwie to tylko miesiąc i rok sprzed wojny, ale dokumenty obok karteczki były jak najbardziej aktualne. Sam list był zapisany dziwnym alfabetem, bynajmniej nie był to rosyjski, a tym bardziej hebrajski. Litery składały się z kwadratów i trójkątów z kropkami w środku, mocno starte. Z kolei załączone dokumenty nosiły datę z sierpnia 2007. Był to akt notarialny domu w Mirazowie, który należał do Julka. Tyle, że Julek nie miał domu w Mirazowie, tym bardziej nie pamiętał, żeby kiedykolwiek taki dom kupował. W kopercie znajdował się czek na sto tysięcy złotych Narodowego Banku Polskiego i testament niejakiego Edwarda Gotarda-Lipskiego, który zmarł w sierpniu.
 
„Mirazów 04. Maj 1998r.
„Mirazów 04. Maj 1998r.
… Mojemu siostrzeńcowi Julianowi Gramskiemu oddaję dom….”
 
Julka zastanawiało tylko jeden fakt. Nie miał wuja, co więcej nie mógł on nazywać się Edwardem Gotardem-Lipskim, i siłą rzeczy nie mógł być jego siostrzeńcem.

  „… Suplement: Sierpień 2007.
Jeżeli chodzi o powiązanie rodzinne mnie i mojego siostrzeńca, chciałbym dać kopię szczegółowego drzewa genealogicznego. Niestety, moja siostra prawdopodobnie nigdy się nie dowie o moim istnieniu. Wynikło to z woli rodziców, którzy zaginęli w tajemniczych okolicznościach, pozostawili po sobie tę kartkę. […] Notatka osobista: Niestety w wyniku nieprzyjemnych okoliczności nie mam kontaktu z moją córką. Dla tego dom dziadków i przydział córki oddaje Julianowi Gramskiemu. (Nazwisko po ojcu, matka nosiła niegdyś nazwisko Lipski )…”
 
Wynika z tego, że Julian ma dom, jest ustawiony do końca życia. Problem polega na tym, że nie wie co jest czym.
Najbliższy tydzień nie zapowiada się ciekawie, a wizja mieszkania w domu, który prawdopodobnie jest już ruiną, w dodatku w mieście, którego nazwę słyszy pierwszy raz w życiu niezbyt go cieszyła.
 
Podziemia Dworca kolejowego we Wrocławiu Styczeń 1939. 


Ciąg dalszy nastąpi...

1 komentarz: